Uploaded by Daniel Valsecchi

Juliusz Verne w oczach siedmiu pisarzy, jednego filozofa i jednego marksistowskiego ideologa

advertisement
Juliusz Verne w oczach siedmiu pisarzy, jednego filozofa i jednego marksistowskiego
ideologa
Daniel H. Valsecchi
Jean Chesneaux w drugim aneksie swojej książki Jules Verne. Un regard sur le monde, (1) Paris,
2001.) nadaje następujące Pytanie: Jaki wydawca, jaki naukowiec będzie zbierał ten ukryty skarb
(2) Paul Claudel, François Mauriac, George Orwell, Julien Gracq, Claude Roy, Georges Perec,
Jean-Marie Le Clezio, Antonio Gramsci i Michel Foucault. dz. cyt. s. 287.).
iniciativa...
Paul Caudel (1868-1955)
„Juliusz Verne jest jednym z najbardziej interesujących fenomenów" (3) Paul Claudel, Oeuvres
en Prose [w:] Journal, T. I, (1904-1955), s. 381, Paris 1968.
„Jeśli chodzi o mnie, byłem biednym i małym prowincjuszem. Atmosfera, którą oddychałem
zatopiła mnie w rozpaczach i przerażeniu. Byłem smutny dlatego, że nigdy nie potrafiłem
mieszkać w wielkich miastach. Czy przypominacie sobie ten fragment Tajemniczej wyspy, w
której inżynier Cyrus Smith, nie przekonany o solidności swojej posiadłości niepokojowe
symptomy postanawia ją sprawdzić”(4) dz. cyt. s. 1368.
François Mauriac (1885-1970)
„W dzieciństwie lubiłem samotność. Mieszanina uczniów w szkole - miałem 10 lat- była
przyczyną mojego cierpienia aż do takiego stopnia, że podczas jednej godziny byłem zamknięty,
w obrzydliwych latrynach tylko po to, aby być sam [...] Gdy przypominam o pasji, z którą
czytałem, sądzę, że dziś nie kocham lektury. - on połyka książek - mówiła moja matka. Teraz
inna forma ucieczki otwierała się: uwolniłem się w fantazji czytając książki przez innych
napisanych: 'Mme. de Ségur, Alexandre de Lamothe, Zenaїde Fleurot, Raoul de Navery, Maryan,
Marlitt, Jules Verne [...]”(5) F. Mauriac, Écrites intimes. Commencements d'une vie. Rencontre
avec Barres, Journal d'un homme de trente ans, Du côté de chez Proust. 4 La lecture, la
promenade, le désert de l'amour, la vertu de pureté. Paris 1982. s. 26-28.é
„Jedna z zapomnianych już powieści Juliusa Verne, nosi tytuł Dwa lata wakacji: wieczność
wakacji. Nie tak dawno przeczytałem w jakimś tygodniku, że myślę o napisaniu powieści”[...](6)
F. Mauriac, Bloc-Notes. Notatnik z lat 1953-1970, wybór, przekład i opracowanie Zofii
Milewskiej, , s. 332. Warszawa 1979.
George Orwell (1903-1950)
„Tematy jak Death-rays, niewidzialny człowiek, Marcian, roboty, helikoptery i interplanetarne
rakiety często pojawiają się w czasopismach. Tu i ówdzie pogłoski dotyczące psychoterapii i
wewnętrznego wydzielania. Gem i Magnet wywodzą z Dickensa oraz Kiplinga. The Wizard, i
Champion mają dług w stosunku do H.G. Wells, który raczej aniżeli Jules Verne, był ojcem
Science Fiction.” (7) G. Orwell, The Collected Essays, Journalism and Letters. Vol. I An Age
Like This. London 169, s. 475.
Julien Gracq (1910-2007)
„Livre de Poche, wydaje Juliusza Verne’a ze wszystkimi obrazami Hetzla – spawana przez
ocieplającą imaginację dzieci. A więc, te teksty są na zawsze. Cudowne obrazy Pięciu Tygodnie
w Balonie ukazuje Victoria latając nad pejzażami Afryki, czasem wysoki, czasem niski, czasem
wielki, czasem mały, jak lampa oświetlająca jak oko Boga w siedmiu dni”(8) J. Gracq, „Entretien
avec Jean-Lois-Tissier”. Oeuvres Complètes. T. II, Paris 1978, s. 156.
„Ja kocham Juliusza Verne'a trochę po synowsku. Zawsze widzę go jako bryła, która nie może
być rozkruszona przez czas. Nigdy się nie wstydzę, kiedy twierdzę, że Przygody Kapitana
Hatterasa są arcydziełem”. (9) Dz. cyt. s. 156.
„Od dawna lubię geografię. Lektura Juliusza Verne'a była moją pasją w moim dzieciństwie. Dla
mnie to było jakąś cudowną książką. Wątki morfologiczne z pewnością nie są solidne, ale można
jeszcze znaleźć uwagi prawie ważne o czasie o lodach polarnych a także w tworzeniu roślin".(10)
Tamże, s. 1193.
Claude Roy (1915-1997)
Nasze pamięci przebiegały
Dwadzieścia Tysięcy podmorskiej żeglugi
Blisko statków zaginionych
Zatopionych w czarnym wzroku
Piłka agatowa, piłka stalowa
Chińskie pióro z lukrecji śmiesznego sługi
Czarna torba i blok
Kałamarz zobaczył Białą Gorę
Książka czerwona i złoty czytana po raz pierwszy
która jest daleko
I Begum i całe swoje złoto
Jednak to złoto zwrócone nie zostało
Zgubiłem dzisiaj ślad
Trzech Anglików w Północnym biegunie
Dni zostały zaniedbany, lata uciekały
Wielcy ludzie, kochający przygoda, zmarły
Piętnastoletni Kapitany
Mają osiemdziesiąt dni dobrze wybijany
Wściekłe morskie fale
Utracone lat wydzierały
Poszukiwanie wnętrza ziemi
Dwóch poszukiwaczów wędrujących
Ja, jak oni, wędruję
Syn Kapitana Granta
Gdzie jest Dom Parowy
Dział, aby wybierać się do księżyc
I nie masz nic innego oprócz twojego serca
Gdzie są przedstawicieli bogactwa
Nautilus znikł
Wraz z kapitanem Nemo'em i
Wraz z Keraban’em le Tetum
Wraz z Robinsonowymi na ziemi
Za wielu rozbitków, za wielu zapomnianych
Drzewo przez robaki stoczone
Żelazo oksydowane
Wszyscy marynarze są na ziemi
Zrozpaczony Jules Verne wielki
Książę wysp oraz tajemnicy
Oto twoja flaga
Oto twój samotny statek
Chmury ślizgają się w niebiosach
Serce czeka, serce się spodziewa
Nasze pamięci przebiegały
Dwadzieścia Tysięcy mil podmorskiej żeglugi (11) C. Roy, Poesies, Paris 1970, „Hołd Juliuszowi
Verne'owi”
George Perec (1936-1982)
„To czas, w którym miałem pierwsze czytanie. Warstwa była płasko na łóżku, kiedy połykałem
książki, które mój kuzyn dał mnie.
Jedną z nich była szeregową powieścią. Jeśli dobrze pamiętam miała nazwę Podróż małego
Paryżanina (ten tytuł jest bardzo blisko od Spaceru dwóch chłopców w Paryżu, etc.).
To nie było jednym z tych wielkich książek z kolekcji Hetzela, lecz gruby tom oprawiany
zawierając wielu zeszytów, z których każdy miał ilustrowaną okładkę. Jedną z tych okładek
pokazała piętnastoletniemu dziecku, które posuwało się naprzód przez bardzo wąską ścieżkę na
wysokości wysokiego urwiska, ponad którym wystawała przepaść bez dna. Ten obraz klasyczny
przygodowych powieści (Western), pozostał dla mnie znany, aż do takiego stopnia, że zawsze
wierzyłem, iż widziałem niemal równorzędny w książkach czytanych znacznie później – w Le
Chateâu des Carpathes (Zamku w Karpatach) – lub nie dawno, które na próżno wyszukane”(12)
G. Perec, W ou le souvenir d’enfance, Paris 2007. Cz. II rozdz. XXXI, s. 193-194.
Jean-Marie Le Clezio (1940)
Sto lat temu - 24 marca 1905 r. - Juliusz Verne zmarł w jego domu. Zakończenia życia całkowicie
poświęconego pisarsku. Koniecznie trzeba powiedzieć, że on jest jeszcze pogardzany przez
Francuskich wydawców, którzy przygotowują antologię literatury, wyrzucają w czyśćcu literatury
dla dzieci. Nie tylko Verne. Również Stevenson, Kipling, Jack London.
Natomiast Verne jest dla kraju i dla świata wielkim człowiekiem. Verne obok Viktora Hugo'a ma
przywileje. Być wśród największych pisarzy w zakresie uniwersalnej literatury. Jedna ulica w
Mexico nosi nazwę Julio Verne. Instytuty, szkoły, noszą jego nazwisko w prawie wszystkich
krajach na świecie. Jego obraz pojawia się w znaczkach pocztowych w Butan, Panama,
Mauritania
Pięć tygodni w Balonie jest pierwszą powieścią. Z nią zaczyna kolekcje Niesamowitych podróż
pod kierownikiem Hetzela. W 1864 r. pisze Wyprawa do wnętrza ziemi .
Jego wyobraźnia twórcza nie zatrzymuję się.
W pierwszym okresie jego życia pisze powieści o podróżach. Doświadcza jakiejś braku
cierpliwości. W wyniku tego, bierze pod uwagę rzeczywistość XIX. Wiek zarówno przemysłowy
jak i romantyczny. Jego pisma pozwala mu spotkać się z pisarzami jak np. Theofilem Gautier'em
oraz Aleksandrem Dumasa. Również spotka się z naukowcami, np. Astronomem Camill'em
Flammarion'em. W przyszłości zaprzyjaźnili się i daje Verne’emu dokumenty dotyczące
astronomii, obecnej w powieści Od ziemi do księżyc.
Również Nadar, który po przeczytaniu tej powieści wchodził w Balonie Le geant.
Juliusz Verne jest najpierw znakomitym kronikarzem z drugą połową XIX w., okresem wielkich
konkwist, podróż, eksploracji, rewolucji zarówno politycznych, jaki i przemysłowych a przede
wszystkim wynalazków nowoczesnej techniki. Czytelnicy Juliusza Verne'a owego czasu
entuzjazmowali się jego powieściami. Znajduje odpowiedź na problemy, które pojawiły się na
Wschód w przed dniu jego autorytet panujący nad światem.
Juliusz Verne jest dobrze usytuowany między dwoma światami:
Świat starożytny, romantyczny, bohaterski, czasem mistyczny, często barbarzyński;
Nasz świat współczesny, w którym przezwycięża nauka i jednostkowe wartości. A także obłuda
Przedsiębiorców.
Wiek XIX jest we Francji, okresem ważkich pytań, które są przez Juliusza Verne w jego
powieściach: oprócz Phileasa Fogga, eleganckiego i hojnego bohatera w 80 dni około świata,
Anglicy pozostają jako tradycyjny wróg Francuzów. Jednocześnie Verne chwali Stany
Zjednoczone, którzy antycypują przyszłość zuchwałej wolności. W powieści pt. Rodzina bez
imienia zawiadamia o ubóstwo wszystkich, którzy mówią po francusku w Quebek oraz ucisk
Anglików.
W jednym z ostatnich powieści, przez Verne'a napisanych, Zdumiewająca przygoda misji
Barsaca. Niedokończona, bez wątpliwości zmodyfikowana przez syna pisarza, została
opublikowana 14 lat po jego śmierci. W tej powieści Verne tworzy miasto utopijne w lesie
Conglaise, Blacktown. Murzyni są ofiarami Apartheid, czyli mieszkanie w miejsce ograniczone
betonowymi murami. Ponadto egzekucja białych oraz angielskich więźniów.
W powieściach Juliusza Verne' podstawowym tematem jest podróż: odkrycie świata, wyprawy,
studia naukowe w stylu wielkich wypraw XVIII w. z Dumontem, Baudinem, d'Urville'em.
Podróż do cieśnina Beagle umożliwia Darwina badać początek gatunków.
Pierwsza kolekcja Hetzela gdzie Verne będzie publikować największą część z podróżami przez
znany i nieznany światy.
Portret Juliusza Verne'a pokazuje nam człowiek domatorki, który żyje poświęcony studiom bez
zmian ze swoją żoną - Honorine, Longville a Amiens.
Prawdą jest, że nigdy nie był awanturnikiem na wzór Rimbauda czy Henri'ego Montfreida, to
jednak Verne okrążył cały świat, od Szwecji po Amerykę i przez lata żeglował na swoim jachcie
Saint Michel, po Atlantyku i Morze śródziemnym, dopóki „zamach” - którym wspomina ze
wstydem jak o wypadku - popełniony przez jego bratanka, uczynił go kulawy i nie zdolnym do
kontynuowania podróży.
A zatem, prawdziwa podróż urzeczywistnia się, kiedy Verne pisze. Jego powieści ni są narracjami
człowieka lubiącego ciekawości w poszukiwaniu odosobnienia, ani dywagacjami jakiegoś
amatorskiego, który kocha egzotyzm.
Wręcz przeciwnie, w powieściach Verne'a znajdujemy prawdziwą podróż w pogoni za prawdą,
która zachwyca czytelnika poprzez natchnienie wynikające z bogactw i emocji ludzkiej
egzystencji. Potęga powieści opiera się na magii, która przenosi obrazy, wrażenia i uczucia jak w
przypadku mitów.
Dzisiaj ta literatura została detronizowana przez telewizję oraz kino. Zdradzają znaczenie oraz
sens powieści Verne'go.
Marcel Proust w Poszukiwaniu Utraconego Czasu opisuje dziecko, który poważnie czyta Juliusza
Verne w pociągu. Potęga słów w jego powieści przekracza prosty smak rozrywki. My jesteśmy
porwany przeciwko naszej woli w burzach form, idei, jak w przypadku stron ogromnego
słownika, który ruszają się w ruchu.
Czytacie 20.000 podmorskiej żeglugi, odkrycie głębokości w oceanie, lasów koralowych, których
Kapitan pogrzebie swoich wiernych towarzyszy, otoczone przez nieugięta samotność wyciska
naszego temperamentu i ogłusza nas, jakbyśmy byli w innym planecie.
Pozwólcie sobie poruszać się w kierunku do żeglarstwa, przejażdżkę konną, parowego pociągu,
który prowadza Phileasa Foggasa przez rozległy świat z tej prostej kwesty zakładu w
towarzystwie z niewiarygodnym Passepartout’a. Podzielacie jego kołatanie, kiedy zauważa, że
Aouda jest piękna w zamku w Indii i ciągnie go do słupa za żonę, ażeby ona była jego żona dlatego tylko Anglik następnie może taka miłość. Przekraczacie ogromną dżunglę w sercu
Afryki. Odkrywacie daleko jak w przypadku snu, chimerę czarnego miasta albo Miasto latające
(Village aerien)
Podróż na słowach na muzycznych fraz, widząc przeciągnąć cię poniżej pasa ziemi, od góry do
gondoli Balonu Victoria w towarzystwie dr Fergussona.
Żeglujecie w kierunku do źródeł Nil aż do gór znajdujących się na księżyc, aż do mistycznego
kraju, w którym ukazuje się przodek ludzkości. Przebiegacie się z Mathiasą Sandorfem! Step
mroźny, ogromny pole walki, w którym zawsze
najwyższa tradycja chrześcijańska
przeciwstawia się gwałtowności koczowniczego ludu.
Słuchacie straszliwego hałasu lodowców zderzając się w wyprawie 'Jeune Hardi' - w Grenlandii
Pójść za kapitana Hatterasa aż do końca jego obłąkania, aż do północnego bieguna, wyspa z
królowej, której się otwiera usta Wulkanu, która prowadza do wnętrza ziemi.
Uczestniczyć od wybrzeża Bałkanów, do walki piracki książka Scatrif ma armie podwodny
elektryczne w archipelag w ogniu – l’archipel en feu.
Szanujcie wyspę, która będzie ideą, wynaleźć ponownie - drugą ojczyznę. Dlatego, wielkość tej
powieści, jej wskaźnik geniusza jest budować wyimaginowany świat, w którym wszystkie
składniki są związany według swojej logiki (13). Jules Verne vu par JMG Le Clezio „culturematch” 14 stycznia 2009.
Antonio Gramsci (1891-1937)
„W Książkach Juliusza Verne'a nie ma niczego absolutnie niemożliwego: 'możliwość', którą ma
do dyspozycji pozwala mi powiedzieć, że bohaterowie są wyższy tylko w czasie, ponieważ nie
potrafią przekraczać granicę ustaloną przez rozszerzający się postęp naukowy. Wyobraźnia jest
całkowita 'arbitralna' dlatego, że posiada zdolność, aby podniecać fantazję czytelnika, który jest
pod panowaniem nieuchronnego postępu naukowego oraz panowaniem nad przyrodą”. (14) A.
Gramsci, Letteratura e Vita Nazionale. Verne e il romanzo geografico-scientifico bez oznaczenia
miasta, 1953, s. 114.
„W utworach Juilusza Verne'a dostrzegalny jest związek między ludzkim rozumem i
materialnymi siłami. W przypadku Wellsa i Poe'go rozum ma pierwszeństwo. Verne stał się
popularnym pisarzem. Powieściowa konstrukcja Verne' traciła ową popularność. Ponadto
artystyczna wartość jest znikoma. Jego dzieła już nie jest psychicznym podnieceniem”.(15) Dz.
cyt. s. 114.
„W czasopiśmie pt. 'Marzocco' (19 lutego 1928) Adolfo Fagi Impressioni da Giulio Verne
pisze, że postawa przeciw-angielska obecna w wielu powieściach odnosi do czasu
współzawodnictwa wśród Francji i Anglii [...]. Twierdzenie jest fałszywe a ponadto
anachroniczny. Postawa przeciw-angielska była i jest cechą charakterystyczną francuskiego
ludu”(16) Tamże, s 114.
Michel Foucault (1926-1984)
En toute oeuvre qui a forme de récit, il faut distinguer fable et fiction [L’arrière fable, L’Arc, n°
29, mai 1966 pp. 5-12]. Fable, ce qui est raconté (épisodes, personnages, fonctions qu’il
excercent dans le récit, événements). Fiction, le régime du récit ou plutôt les diverses régimes
selon lesquels il est «récité»: posture du narrateur á l’égard de ce qu’il raconte (selon qu’il fait
partie de l’aventure, ou qu’il la contemple comme un spectateur légèrement en retrait, ou qu’il en
est exclu et qu’il la suspend de l‘exterieur), présence ou absence d’un regard neutre qui parcourt
les choses et les gens, en assurant une description objetive; engagement de tout le récit dans la
perspective d’un personnage ou de plussieurs sucessivemment o d’aucun en particulier; discourse
répétant les événements après coups ou les doublant à mesure qu’ils se déroulent, etc. Le fable est
faite d’éléments placés dans un certain ordre. La fiction, c’est la trame des rapports établis, à
travers le discourse lui-même, entre celui que parle et ce dont il parle. Fiction, «aspect» de la
fable. Quand on parle réllement, on peut bien dire des «fabuleuses»: le triangle dessiné par le
sujet parlant, son discours et ce qu’il raconte est déterminé de l’extérieur par la situation: pas de
fiction. Dans cet analogom de discours qu’est un oeuvre, ce rapport ne peut s‘établir qu’à
l’intérieur de l’acte de même de parole; ce qui raconté doit indiquer, à lui seul qui parle et à
quelle distance et selon quelle perspective et en utilisant quel mode de discours. L’oeuvre se
définit moins par élèments de la fable on leur ordonnance que par les modes de la fiction,
indiqués comme de biais par l’énonce même de la fable. La fable d’un récit se loge à l’interieur
de ses possibilités mythiques de la culture; son écriture se loge à l’intérieur des possibilités
de l‘acte de parole. Aucune époque n’utilisé simultanement toutes les modes de fiction qu’on peut
définir dans l’abstrait; on en exclut toujours certaines qu’on traite en parasites; d’autres, en
revanche, sont privilégies et définissent une norme. Le discourse de l‘auteur, interrompant son
récit et levant les yeux de son texte pour un faire appel au lecteur, le convoquer comme juge ou
témoin de ce qui se passe, au XVIIIe siècle; il a presque disparu au cours du siècle dernier. En
revanche, le discourse lié à l’acte d’écrire, contemporain de son déroulement et enfermé en lui a
fait son apparition depuis moins d’un siècle. Peut-être a-t-il une très forte tyrannie, banissant
sous l’accusation de naïvité, d’artifice ou de réalisme fruste toute fiction qui n’aurait pa son lieu
dans le discours d’un sujet unique, et dans le geste même de son écriture.
MASTURBATIO A FULL – los vientres tiesos…
MOTHERHOOD
PREGANCY
ORGASMS
MUCHOS SE PAJEAN VIENDO A MUJERES ENCINTAS...
EROS...
Depuis que de noveaux modes de la fiction on êté admis dans l’ouevre littéraire (language neutre
parlant tout seul et san lieu, dans un murmure ininterrompu, paroles étrangères faisant irruption
de l‘exterior, marqueterie de discourses ayant chacun un mode différent), il redevient possible
selon leur architecture propre, des textes qui peuplés de «discours parasites», avaient été pour
cela même chassés de la littérature.
Les récits de Verne sont merveilleusement pleins de ces discontinuités dans le mond de la fiction.
Sans cesse, la rapport établi entre narrateur, discours a fable se dénoue et se reconstitute selon un
noveau dessin. Le texte qui raconte à chaque instant se rompt; il change de signe, s’inverse, prend
distance, vient d’ailleurs et comme d’une autre voix. Des parleurs surgis on ne sait d’oû,
s’introduisent, font taire ceux qui les précédaient, tiennent un instant leur discourse propre, et
puis soudain, cédent la parole à un autre de ses viages anonymes, de cet silhouettes grises.
Organization toute contraire à celles des Miles et Une Nuits; là, chaque récit, même s’il est
rapporté par un tiers, est fait fictiviment par celui qui a vécu l’histoire, à chaque fable nouvelle;
toute fiction le mouvement par lequel un personnage se déboite de la fable par roman, mais
racontée par des voix différentes, enchevêtrées, obscures, et en contestation les unes avec les
autres.
Derrière les personnages de la fable – ceux qu’on voit, qui ont un nom, qui dialoguent et à qui il
arrive des aventures - règne tout un théâtre d’ombres, avec ses rivalités et ses luttes nocturnes,
ses joutes et triomphes. Des voix san corps se battent pour racconter la fable. Tout a côté des
personnages principaux 11, partageant leur familiarité, connaissaint leur vissage, leurs habitudes,
leur êtat civil, mais aussi leurs pensées et les plis secretes de leur charactère, écoutant leurs
répliques, mais éprouvant leurs sentiments comme de l’interieur, une ombre parle. Elle logée à la
même enseigne que les personnages essentiels, voit les choses comme eux, partagé leurs
aventures, s'inquieté avec eux de ce qui va arriver. C'est elle qui transforme l'aventure en récit. Ce
récitant a beau être doué de grand pouvoirs, ils se limites et ses contraintes: il s'est glissé dans le
boulet lunaire, avec Ardan, Barbicane et Nicholl, et pourtant il a des séances secrétes du Gun
Club auxquelles il n'a pu assister. Est-ce le même récitant, est-ce un autre qui est ici et là, à
Baltimore et au Kilimandjaro, dans la fusées sidérale, à terre et la sonde sous-marine? Faut-il
admettre tout au long du récit une sorte de personnage en trop, errant continuellement dans les
limbes de la narrration, une silhoutte creuse qui aurait don d'ubiquité? Ou bien supposer, en
chaque lieu, pour chaque groupe de personnes, des génies attentifs, singuliers et bavards? En tout
cas, ces figures d'ombre son au premier rang de l'invisibilité: il s'en faut de peu qu'elles ne soient
personnages veritables. En retrait de ces «récitants» intimes, des figures plus furtives prononcent
le discours qui racconte leurs mouvements ou indique le passage de l’une à l’autre. «Ce soir
dissent ces voix, un étranger qui se füt trouvé à Baltimore n’eût pas obtenu, même à prix d’or, de
pénetrer dans la grande salle...»; et pourtant, un invisible étranger (un récitant de niveau 1) a toute
même pu franchir les portes et faire le récit des enchères «comme s’il y était». Ce sont de telles
voix encore qui font passer la parole d’un récitant à un autre, assurand ainsi le jeu de furet
discours. «si l’honorable M. Maston n’entendit pas les hourras poussés en son honneur»(on vient
de l’acclamer du discours vient se loger maintenant à Baltimore)
Entre mis piernas hay una VAGINA y gano plata – cualquier ocupación.
♁ una voz lejana: me
gustaría ser mujer, para saber lo que se siente, cuando en el vientre hay un phoetus... ser madre.
La metamorfosis-en Balvanera. El odio oculto. El rencor oculto. Hijo único de madre viuda.
Tener una hermana, pensar en femenino. No hubo prole. El bloqueo y el hecho de ser frígida. El
embarazo, el vientre es un falo y el ombligo es otro clítoris. Martín Heidegger – Znaki Drogi los signos del sendero.
Hay algo interno. Transformarse en un phoetus. Esto es una idea, una noosfera, pernoctar con
mujeres encintas, se acercan lentamente sonrientes, si quieren SEXO .. delicadeza.
Sus manos – Para pajear…
y la historia de los viajes a lugares recónditos,
½ Polish and ½ French...
Por última vez...
1
Par commodité, je pendrai comme exemple privilégié les trois livres: De la Terre à la Lune, Autour de la Lune,
Sans dessus dessous.
Plus extérieur encore aux formes visibles de la fable, un discours la ressaisit dans są totalité et le
rapporte à un autre système de récit, à une chronologie objetive ou, en tout cas, à un temps qui
est celui du lecteur de lui-même. Cette voix entiérement «hors fable» indique les repères
historiques (pendant la guerre féderale, un noveau club très influent...»): elle rapelle les autres
récites déjá les autres publiés par Jules Verne sur un sujet analogue (elle pouse même
l’exactitude, dans en une note de San dessus dessous, a faire le partage entre les vraies
expéditions polaires raccontée dans Le Désert de glass ); il lui arrive aussi de ranimer au long du
récit la mémoire du lecteur («On se souvient que...»). Cette voix est celle du récitant absolu: la
première personne de l’écrivain (mais neutralissé), notant dans les marges de sont récit ce qu’il
est néccesaire de savoir pour l’utiliser aisément.
Derrière lui, est encore plus lontaine, une voix s’éleve de temps en temps. Elle conteste le récit,
en souligne les invraisemblances, montre tout ce qu’il y aurait d’impossible. Mais elle répond
aussitôt à cette contestation que’elle a fait naître. Ne croyes pas, dit-elle, qu’il faut être insensé
pour entreprende une pareille aventure: «Elle n’étonnera persone: les Yankees, premiers
mécaniciens du monde...» Les personnages enfermés dans le fusée lunaire sont pris d’étranges
malaises; ne soyez pas surpris: «C’est que, depuis une douzaine d’heures, l’atmosphère du boulet
s’etait chargée de ce gaz absolutement délétère, produit définitiv de la combustion du sang». Et,
par précaution supplémentaire, cette voix justificatrice pose elle-même les problèmes qu’elle doit
dènouer: «On s’étonnera peut-être de voir Barbicane et ses compagnons si peu soucieux de
l’avenir...»
Il existe un dernier mode de discours encore plus extérieur. Vois tout à fait blanche, articulée par
personne, sans support ni point d’origine, venant d’un ailleurs indetérminé et surgissant à
l’interior du texte par un acte de pure irruption. Du language anonyme déposé la par grandes
plaques. Du discours immigrant. Or ce discours est toujours un discours savant. Certes, il y a bien
de longues dissertations scientifiques dans les dialogues, ou exposés, ou lettres ou télégrames
attribués aux diverses personages; mais elles ne sont pas dans cette position d’«information
automatique», pas lesquels le récit, de temps en temps, est interrompu. Tableau de horaires
simultánes dans les principales villes du monde: tableau de trois colonnes indicant le nom, la
situation et la hauter des grand massifs montagneux de la Lune; mensurations de la terre
introduits par cette toute simple formule: «Qu’on en juge par les chiffres suivants...» Deposées là
par une voix qu’on ne peut assigner, cettes moraines du saveur demeurent à la limite externe du
récit.
Il fraudait étudier pour elles-mêmes, dans leur jeu et dans leur luttes, ce voix de l’arrière-fable,
dont l’echange dessine la trame de la fiction. Limitons-nous à la dernière.
Il est étrange que dans ces «romans scientifiques» le discourse savant vienne d’ailleurs, comme
un lanagage rapporté. Étrange qu’il parle tout seul dans une rumeur anonyme. Étrange qu’il
apparaisse sous les espéces de fragments irruptifs et autonomes. Or l’analyse de la fable révelé la
méme disposition, comme si elle reproduisait, dans le rapport des personnages, l’enchevétrement
des discours qui en racontent les aventure imaginaires.
MATRIX - [↕] PREGNANCY – Love
MASTURBATIO NON STOP
Dans les romans de Jules Verne, le savant demeure en marge. Ce n’past à lui qu’advient
l’aventure, pas luis de moins qui en est le héros principal. Il formule des connaissances, déploie
un savoir, énonce les posibilites et des limites, observe les résultats, attend, dans le calme, de
constater qu’il a dit vrai et que le savoir ne s’est pas trompé en lui. Maston a fait toutes les
opérations, mais ce n’past lui qui va dans la Lune; ce n’est pas lui qui va tirer le canon de
Kilimandjaro. Cylindre enregistreur, il déroule un savoir déjà constitué, obéit aux impulsions,
fonctionne tou sel dans le secret de son automatisme, et produit des résultats. Le savant ne
découvre pas; il est celui en qui le savoir s’est incrit: grimoire lisse d’une science faite ailleurs.
Dans Hector Servadac, le savant n’es qu’un pierre d’inscription: il se appelle justement Palmyrin
Rosette.
Le savant de Jules Verne est un pure intermédiaire. Arithméticien, il mesure, multplica et divise
(comme Maston ou Rousset); technician pur, il utilise et construit (comme Schultze ou Camaret).
C’est un homo calculator, rien de plus q’un metículeux «p R 2». Voilá la raison pour laquelle il se
distrait, non soulement de cette insouciance prétée par la tradition aux savants, mais d’une
distraction plus profunde: en retrait du monde et l’aventure, il arithmetise: se retrait de un savoir
inventif, il le chiffre et le dechiffre. Ce qui l’expose à toutes ces distractions accidentelles qui
manifestent son être profondoment abstrait.
Le savant est toujours placé dans le lieu du défaut. Au pire, il incarne le mal (Face au drapeau);
ou bien le permet sin le vouloir ni le voir (L’Étonnante Aventure de la mission Barsac); ou bien,
c’est c’est un exilé (Robert); ou bien, c’est un doux maniaque (comme son les artilleurs du Gun
Club); ou bien est symphathique et tout prés d’etrê un heros positif, alors c’est dan sens calculs
mèmes que surgit l’acroc (Maston se trompe en recopiant las mensurations de la terre). De toute
façon, le savant est celui à qui il manque quelque cose (le cráne fêlé, le bras artificiel du
secretaire de Gun Club le proclament assez). De là, un principe général: au savoir et défaut son
liés; et une loi de proportionnalité: moins le savant se trompe, plus il est pervers, ou dèment, ou
étranger au monde (Camaret): plus il est positif, plus il se trompe (Maston, comme l’indique et
comme l’histoire le montre, n’est qu’un tissu d’erreurs; il se trompe sur les masses, quand il s’est
mis à rechercher au fond de la mer la fussé qui flotait: et sur les tonnes, quand il voulu calculer le
poids de la terre). La science ne parle que dans le espacie vide.
En face du savant, le héros positiv est l’ignorance même. Dans certain cas (Michel Ardan), il
glisse dans l’aventure que le savoir autorise, et, il pénetré dans l’e espace ménagé par le calcul,
c’est comme une espéce de jeu: pour voir. Dans d’autres cas, il tombe involontairement dans le
piège tendu. Ce apprend au fil de épisodes: mais son rôle n’est jamais d’acquérir ce savoir et d’en
devenir son tour mâitre et possesseur. Ou bien, pur témoin, il est l’a pour raconter ce qu’il a bien,
są fonction est de détruire et d’effacer jusqu’aux traces del infernal savoir (c’est de Jane Buxton
dans L’Étonnante mission Barsac). Et à regarder des fonctions se rejoignent: il s’agit dans les
deux case, de réduire la (fabuleuse) realité pure (et fictive) vérité d’un recit. Maston, le savant
innocente et Evangelina Scorbitt, est celui dont «fêlure» á la fois rend impossible entrer,
cependant la voue à l’échec, le efface de la realité pour l’offrir à la vaine fiction du recit.
Il faut remarquer qu’en général le grandes calculateurs de Jules Verne se donner reçoivent une
tâche fort précise; empêcher que le monde ne s’arreté par l’effet d’un equilibre qui le serait
mortel; retrouver des sources d’énergie, découvrir le foyer central, une colonisation planétaire;
échapper à la monotonie du règne humain. Bref, il se agit de contre l’entropie. De la si on passe
du niveau de la fable à celui de la thèmatique, l’obstination avec laquelle revinnent les aventures
de chaud et du froid, de la glace, volcan, de planètes incendiées et de astres morts, des altitudes
et des profounders, l’énergie qui propulse et de un movement qui retombe. Sans cesse, contre le
monde, le probable monde-neutre, blanc, homogène, anonyme, le calculateur (genial, fou,
méchant, distrait) permet de découvrir un foyer ardent qui assure le déséquilibre et garantir la
mort). La faille où les énergies de nouveau se répandent à profusion, ou le monde rendu à une
nouvelle jeunesse, où les ardeurs flamboient et illuminent la nuit. Jusqu’a l’instant (infiniment
proche du premier) où l’erreur se dissipe, où la folie sur elle-même, et où le vérité se dissipe, où
la verité est rendue à mountonnement trop probable.
On peut saisir maintenant la cohérence entre los modes de fiction, et le contenu des themes. Le
grand jeux d’ombres qui se déroulait derrière la fable, c’est la lutte entre la probabilité neutre du
discours scientifique (cette voix anonyme, monolisse, venant on ne sait d’où et qui s’insérait dans
la fiction, lui impossant la certitude de la vérite) et la nassaince, le triomphe et le mort les
discourses improbables en qui s’esquissaient, en qui disparassaient aussi les figures de la fable.
Contre les vérites scientifiques et brisant leur voix glacé, les discours de la fiction remontaient
san cesse vers la plus grande improbabilité. Aus-dessus de ce murmure monotone en qu’i
s’énonçait le fin du monde, ils faisaient fuser l’ardeur asymétrique de la chance, de
l’invrasemblable hasard, de la déraison impatiente. Les romans de Jules Verne, c’est la
négentropie du savoir. Non pas la science devenue récréative: mais la re-création à partir du
discours uniforme de la science.
Cette fonction du discours scientifique (murmure qu’il faut tendre à son improbabilité) fait penser
au rôle que Rousel assignait aux phrases qu’il trouvait toutes faires, et qu’il brisait, pulvérisait,
secouait, pour en faire jaillir la miraculeuse étrangeté du récit impossible. Ce qui restitue à la
rumeur du langague le déséquilibre de sous pouvoirs souverains, ce n’pas le savior (toujours de
plus en plus probable), c’est n’est pas la fable (qui a ses formes obligées), c’est, entre les deux, et
comme dans une invisibilité de limbes, les jeux ardents de la fiction.
Par leurs themes et leur fable, les récits de Jules Verne son tout proches de romans d’«initiation»
ou de «formation». Par la fiction, ils son la antipodes. San doute, le héros naïf traverse ses
propres aventures comme autant d’épreuves marquées par les événements rituels: purification du
feu, mort glacée, voyage a travers une région dangereuse, monté et descendente, passage au point
ultime d’où il ne devrait pas être possible de revenir, retour quasi miraculeux au point de départ.
Mais toute une initiation ou toute formation obéit régulierement à la double loi de la déception et
de la méthamorphose. Le héros est venu chercher et venus chercher une verité qu’il connaisait du
loin et qui sincillait pour seus innocents. Cette verité, il ne la trouve pas, car ella était celle de son
désir ou de su vaine curiosité; en revanche, une realité qu’il ne soupçonnait pas s’est revelée à
lui, plus profonde, plus réticente, plus belle on plus sombre que celle dont il était familier: cette
realité, c’est lui même et le monde transfigurés l’un jour pour l‘autre: charbon et diamante on
echangé leur éclat. Les Voyages de Jules Verne obéissent à une loi tout opposé: une vérité se
déroule, selon ses lois autonomes, sont les yeux étonnés des ignorants, blasés de ceux qui savent.
Cette nappe lisse, ce discours sans sujet parlant serait resté dans se retraite essentielle, si l’«êcart»
du savant (son défaut, sa méchanceté, sa distraction, l’accroc qu’il forme dans le monde) ne
l’avait provoqué à se montrer. Grâce à cette mince fissure, les personages traversent un monde
de vérité qui demeure indifférent, et qui se referme sur soi aussitôt qu’il sont passés. Quand il
reviennent, ils ont vu appris, certes, mais n’est changé. Ni sur le visage du monde ni dans la
profundeur de leur être. La aventure n’a laissé aucune cicatrice. Et le savant «distrait» se retire
dans l’essentielle retrait du savoir. «Par la volonté de son auteur, l’oeuvre de Camaret était morte
tout entiére et rien ne transmettrait aux âges futurs le nom de l’inventeur génial et demént». Les
voix multiples de la fiction se résorbent dans le murmure sans corps de la science; et de las
grands ondulations de plus probable effacent de leur sable infini les arêtes de plus improbable. Et
cela jusqu’a la disparition et à la réapparition probables de toute la science, que Jules Verne
promet, au moment de su mort, dans L’Eternel Adam.
Verte!
-------------------------------------??????????
Download